Tak, wiemy, że to miejsce już nie jest takie samo, ale pojechać trzeba, no bo co…. Klify i tak robią wrażenie.
Chyba nam się poszczęściło, bo turystów nie było wielu, dało się zrobić zdjęcia bez ludzi w kadrze.
Ale urwał.
Wracając z klifu naszą uwagę przykuł stojący w oddali, samotnie, kościół. Bardzo się wyróżniał pośród zielonych wzgórz Gozo. Szybka decyzja, kierunek w lewo i jadziem tam!
Wikipedia mówi, że jest to kościół ta’ Pinu w Gharb. Urzekła mnie cisza, delikatne dźwięki uroczystości odbywających się wewnątrz i powoli chylące się ku zachodowi słońce.
Wlazłam na jakieś wzgórze. Jak się okazało, wzgórze to de facto stacje drogi krzyżowej - Malta jest dość religijnym krajem i w wielu miejscach widać krzyże, np. na budynkach.
Na wieczór skoczyłyśmy jeszcze do Xlendi coś zjeść.
Zjadłam ravioli z serem ricotta - porcja jak dla konia!
Kolejny dzień rozpoczęłyśmy od plaż, m.in Ramla Bay – niestety, pogoda nie pozwalała na plażowanie, więc pozostał nam spacer.
Prawie spaliłyśmy sprzęgło próbując tu dojechać
:lol: Na wąskiej dróżce musieliśmy cofać pod górkę żeby wyminąć się z innym autem.
Boże... zniszcz wszystkie korpo ludki.
AAA90 napisał:-- 15 Sie 2019 01:00 -- Tak więc oglądając jakiś durny festiwal w Sopocie na TVN, popijając wino i zagryzając pieczoną cieciorkę otwieram serię postów
:)
AAA90 napisał:-- 15 Sie 2019 01:00 -- Zaczeło się w kwietniu, kiedy to solidną grupą 5 bab zapakowałyśmy się do samolotu z Schonefeld do Luqi – czyli stolicy MALTY. Luqa nie jest stolica Malty!!!
orchidea04 napisał:AAA90 napisał:-- 15 Sie 2019 01:00 -- Zaczeło się w kwietniu, kiedy to solidną grupą 5 bab zapakowałyśmy się do samolotu z Schonefeld do Luqi – czyli stolicy MALTY. Luqa nie jest stolica Malty!!!No tak...wszystko przez ten Sopot
:shock:
Tak, wiemy, że to miejsce już nie jest takie samo, ale pojechać trzeba, no bo co…. Klify i tak robią wrażenie.
Chyba nam się poszczęściło, bo turystów nie było wielu, dało się zrobić zdjęcia bez ludzi w kadrze.
Ale urwał.
Wracając z klifu naszą uwagę przykuł stojący w oddali, samotnie, kościół. Bardzo się wyróżniał pośród zielonych wzgórz Gozo. Szybka decyzja, kierunek w lewo i jadziem tam!
Wikipedia mówi, że jest to kościół ta’ Pinu w Gharb. Urzekła mnie cisza, delikatne dźwięki uroczystości odbywających się wewnątrz i powoli chylące się ku zachodowi słońce.
Wlazłam na jakieś wzgórze. Jak się okazało, wzgórze to de facto stacje drogi krzyżowej - Malta jest dość religijnym krajem i w wielu miejscach widać krzyże, np. na budynkach.
Na wieczór skoczyłyśmy jeszcze do Xlendi coś zjeść.
Zjadłam ravioli z serem ricotta - porcja jak dla konia!
Kolejny dzień rozpoczęłyśmy od plaż, m.in Ramla Bay – niestety, pogoda nie pozwalała na plażowanie, więc pozostał nam spacer.
Prawie spaliłyśmy sprzęgło próbując tu dojechać :lol: Na wąskiej dróżce musieliśmy cofać pod górkę żeby wyminąć się z innym autem.